Nie taki straszny głód

Dzisiejszy wpis będzie krótki, ale dla mnie bardzo ważny. W kilku słowach chciałabym powiedzieć Ci dlaczego głód nie jest zły, a wręcz potrzebny.

Na wstępie zaznaczam – jestem przeciwniczką głodzenia dzieci. Nie znoszę rad typu: „Masz niejadka? Zgłodnieje to zje”, „Trzeba przegłodzić to w końcu zacznie jeść” itp. Za każdym razem gdy słyszę coś takiego, na usta ciśnie mi się: „Rozumiem, że jeśli będziesz wystarczająco głodny to chętnie zjesz np. robaka.”

Przegładzanie dzieci nie jest metodą! Nie wiem jak bardzo musi być głodny ten nasz niejadek aby zjeść coś czego nie lubi, nie akceptuje, brzydzi się, boi się… Nawet jeśli w końcu zje, to będzie to okupione złością, strachem, łzami, całą masą negatywnych emocji, a przecież to pozytywne emocje, a nie te negatywne są kluczem do jedzenie właśnie.

To teraz zajmijmy się głodem w aspekcie pozytywnym. O ile głodzenie dzieci niczego dobrego za sobą nie niesie, o tyle sam głód i odczuwanie głodu jest niezwykle ważne.

Dzięki możliwości odczuwania głodu oraz sytości, człowiek jest zdolny do samoregulacji – jem bo czuję, że jestem głodna (a nie np. znudzony, smutny, zły itd.) przestaje jeść bo czuję, że jestem najedzona. Taki schemat warunkuje dobre nawyki żywieniowe, jest profilaktyką zaburzeń jedzenia i karmienia.

Jako rodzice mamy tendencję do minimalizowania głodu naszych dzieci. Proponujemy częste przekąski, pozwalamy na stałe podjadanie. Często nie dajemy szansy na to aby dziecko doświadczyło uczucia głodu. W taki sposób możemy doprowadzić do negatywnych konsekwencji.

„Często się zdarza, że dzieci, które podjadają przez cały dzień, wykazują nikłe zainteresowanie prawdziwie odżywczym posiłkiem przygotowanym przez rodziców.”1

Jak zatem oswoić głód? Świetnym rozwiązaniem jest wyeliminowanie podjadania i wprowadzenie harmonogramu posiłków. Dobry harmonogram dostosowany jest do stylu dziecka i rodziny i jest elastyczny. Dzięki temu pozwalamy dziecku poczuć faktyczną chęć jedzenia.

Posłużę się jeszcze przykładem mojej córki – kiedyś odbierając moje dziecko z przedszkola zawsze miałam przy sobie jakąś przekąskę, którą mała zjadała w aucie. Po powrocie do domu proponowałam Idze wartościowy posiłek, co najczęściej kończyło się odmową. Po wprowadzeniu harmonogramu i wyeliminowaniu przekąsek sytuacja uległa diametralnej poprawie, oczywiście w drodze do domu zawsze nasłucham się jak to ona ma dosyć moich zasad i rozkazów (jakich rozkazów?) ale po powrocie siada przy stole i chętnie zjada to co akurat dla niej naszykowałam 🙂

Na koniec, ponownie posłużę się cytatem:

„Bycie dobrym rodzicem oznacza czasem pozwolenie dziecku na poznanie wszelkiego rodzaju doznań i zapewnienie mu narzędzi do radzenia sobie z nim, głód nie jest tu wyjątkiem.”2

 

 

 

  1. Fernando N., Potock M., Mały smakosz. Jak wychować dziecko, by jadło chętnie i zdrowo, Warszawa 2018, s.113
  2. Tamże s. 114

Dagmara Jakubczyk-Szwarc - neurologopedka, terapeutka wczesnej interwencji logopedycznej, certyfikowana terapeutka Castillo Morales, terapeutka metody miofunkcjonalnej.
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *