Mam koleżankę, dobrą koleżankę! Koleżanka ma córkę, córka nie mówi. Niestety nie jest nam dane wspólnie pracować nad rozwojem mowy wspomnianej już córki, ale koleżanka pyta, dzwoni, pisze… bo przecież rozwój mowy to ważna sprawa!
I tak oto powstał pomysł napisania artykułu na temat terapii opóźnionego rozwoju mowy!
Temat długi więc i artykuł długi… trochę za długi i dlatego podzielony na części.
Dzisiaj część pierwsza.
Zanim zacznę to jedna uwaga, ważna uwaga.
Opóźniony rozwój mowy to dość złożone zagadnienie, a każde dziecko wymaga indywidualnego podejścia, dlatego jeśli Twoje dziecko nie mówi, zawsze zgłoś się na konsultacje do logopedy!
W artykule przedstawiam zabawy, które pojawiają się w terapii większości moich niegadających dzieciaków. Pamiętaj jednak, że wraz z opóźnionym rozwojem mowy mogą wystąpić zaburzenia rozumienia, poważne zaburzenia sensoryczne, zaburzenia jedzenia, nieprawidłowa budowa narządów artykulacyjnych, nieprawidłowe napięcie mięśniowe i wiele innych…
Zaprezentowane zabawy nie zastąpią terapii pod okiem specjalisty, ale mogą być świetną profilaktyką, sposobem na spędzenie wspólnego czasu lub wsparciem terapii, którą Ty i Twoje dziecko już macie.
Motoryka mała, czyli zabawy rączkami.
Jak?
Nawlekamy, przesypujemy, przybijamy, rysujemy, wyklejamy.
Po co?
Bo ręka ma ogromny wpływ na rozwój mowy. Możesz o tym przeczytać we wpisie „DagaGada i zabawy rączkami”
Przykładowa zabawa:
Malowanie masą z pianki do golenia. Wymieszaj piankę do golenia z klejem i barwnikiem spożywczym, malujcie paluszkami, a kiedy skończycie, poprzyklejajcie skrawki kolorowego papieru.
Więcej pomysłów na zabawy z zakresu motoryki małej znajdziesz we wpisie „Pobawmy się – 7 pomysłów na zabawy raczkami”.
Zabawa w fakturach, czyli zabaw rączkami ciąg dalszy.
Jak?
Dotykamy, rysujemy, przesypujemy, zakopujemy, odkopujemy itd. czyli nadal ćwiczymy motorykę małą. Wykorzystujemy przeróżne ziarna, gąbki, myjki, materiały, drobne przedmioty, które można zakopać np. w kaszy, robimy masę solną, czy babramy się w farbach 🙂
Po co?
W różnym celu 🙂 ale przede wszystkim po to, aby stymulować dotykowo, odwrażliwiać, aby rozwijać pracę ręki, która przecież jest tak ważna dla mowy, aby ćwiczyć koordynację oko-ręka, pozytywnie wpływać na koncentrację uwagi, a przy okazji poprzez zabawę i śmiech motywować do spontanicznego wydawania dźwięków.
Przykładowa zabawa:
Do przeźroczystego pudełka włóż świetlne kulki, na pokrywkę wysyp kaszę mannę lub piasek, zgaś światła, zasłoń rolety, w pokoju musi być ciemno, a teraz razem z dzieckiem rysujcie 🙂 gwarantuje, że Twoje dziecko oszaleje na punkcie tej zabawy, przy okazji ćwiczycie oczka 🙂
Ćwiczenia motoryki dużej.
Jak?
Skaczemy, biegamy, chodzimy na palcach i na piętach, tupiemy, robimy sekwencje ruchowe np. tupnij – klaśnij – kucnij, ćwiczymy koordynację ruchową.
Po co?
Bo jak tu wykonywać bardzo skomplikowane ruchy języka, jeśli nie potrafi się zapanować nad ciałem ogólnie?
Przykładowa zabawa:
Czarowanie, czyli „czary mary zamieniam cię w…” dorosły wymyśla w co zamieni się dziecko np. w słonia, który mocno i głośno tupie, w ptaszka, który biega na paluszkach i macha „skrzydełkami”, w żabę, która skacze, w pająka, tygrysa, węża itd.
Stopy, stópki.
Jak?
Masujemy stopy dziecka, pozwalamy aby biegało na boso po różnych fakturach.
Po co?
Możesz o tym przeczytać we wpisie Stopy, stópki i mówienie.
Pomysł na zabawę:
Tor przeszkód – do misek wsyp różne ziarna, na podłodze poukładaj różne materiały, a teraz razem z dzieckiem spróbujcie pokonać przeszkody. Taki tor może stać się np. planszą do gry, a wy pionkami 🙂
Segregujemy.
Jak?
Dobieramy taki sam do takiego samego, segregujemy wg koloru, kształtu, wielkości itp. kategoryzujemy np. jedzenie do jedzenia, zabawki do zabawek…
Po co?
Uczymy się porządkowania od lewej do prawej, a to jest ważne dla mowy bo mowa ma charakter linearny, dostrzegamy zależność pomiędzy różnymi przedmiotami, uczymy się zasad jakie obowiązują w naszym świecie, uczymy się kategoryzacji, a to już logiczne myślenie.
Przykładowa zabawa:
Do pojemnika na lód włóż np. kolorowe pompony lub dinozaury 😉 dziecko pod spodem układa tak samo jak Ty, zaczynając od lewej strony i układając kolejno jeden po drugim.
Układamy układanki.
Czyli takie trochę inne puzzle, które kształtują zdolność analizy i syntezy wzrokowej.
Jak?
Obrazki lub widokówki przecinam na kilka części (robię to na oczach dziecka, po tym jak przyjrzy się obrazkowi w całości) następnie proszę dziecko o ułożenie. Można kupić gotowce 🙂
Poznajemy samogłoski i uczymy się je odczytywać.
Jak?
Zgodnie z zasadą powtarzam, wskazuję, nazywam – najpierw pokazuję samogłoski i przypisane do nich gesty, dziecko próbuje powtarzać, po kilku sesjach ćwiczeniowych pytam się dziecka gdzie jest a, o, e itd. kiedy potrafi bezbłędnie wskazać, bawimy się w czytanie i łączenie samogłosek.
Po co?
Dzieciaki z problemami z mową są świadome swoich kłopotów, często też słyszą od najbliższych „powiedz, powtórz, no postaraj się trochę…”, a to budzi ich frustrację, bo przecież one się starają, chcą, wcale nie są leniwe, ale zwyczajnie nie potrafią. Czytanie samogłosek jest super bo:
- po pierwsze jest łatwe (większość dzieci nie ma problemu z samogłoskami)
- po drugie dziecko jest dumne bo potrafi czytać
- po trzecie dziecko czyta, a nie mówi, co z tego, że głośno czyta i wszyscy słyszą, ale w końcu nikt nie naciska żeby mówiło, w końcu nie słyszy „no powiedz…”
- Po czwarte dziecko odczytuje różne zestawienia samogłosek, układ narządów artykulacyjnych musi się zmieniać w szybkim tempie, to wymaga precyzyjnych ruchów buzi i języka,koordynacji, planowania ruchowego… sporo – a to tylko samogłoski 🙂
Przykładowa zabawa:
Karmimy głodnego potworka, bawimy się w co mówią dzieci, wrzucamy robaki do słoików (moje robaki pochodzą z zestawu zakupionego na stronie www.kreatywnewrota.pl)
Ćwiczymy wyrażenia dźwiękonaśladowcze.
Tym ćwiczeniom poświęcam dużo czasu i dlatego poświecę im odrębny wpis 🙂 Mówiłam, że dużo tego i że będę musiała podzielić na części 😉
Po co?
Wyrażenia dźwiękonaśladowcze są proste i są pierwsze. Maluch ucząc się języka zawsze zaczyna od wyrażeń dźwiękonaśladowczych (czyli zanim powie „mamo upadł misiu” to najpierw usłyszysz „bam”) to one budują pierwszy słownik dziecka. Pojawienie się wyrażeń dźwiękonaśladowczych buduje motywację do mówienia, jest powodem do dumy i pozwala na konstruowanie pierwszych wypowiedzi.
Ćwiczenia pamięci.
I o tym również będzie kolejna część artykułu 🙂
Po co?
Po to, aby dziecko mogło zapamiętać ciąg liter w wyrazach i słów w zdaniach, żeby mogło prawidłowo wypowiadać słowa, budować zdania, czy ostatecznie recytować wierszyki 🙂
Uczymy się podstawowych rzeczowników i czasowników.
Jak?
Najpierw uczymy kilku rzeczowników, których nazwy są proste do wymówienia, najlepiej dwusylabowe. Wykorzystujemy do tego zabawki, przedmioty codziennego użytku, jedzenie, zadajemy pytanie co? kto? Budujemy podstawowy słownik małego dziecka. Kiedy dziecko opanuje kilka rzeczowników wówczas czas na czasowniki i pytanie co robi? Kiedy już mamy tych kilka rzeczowników i czasowników wówczas czas na proste zdania.
W dalszych krokach rozbudowuję słownik dziecka, włączam odmianę rzeczowników przez przypadki, wprowadzam inne części mowy.
Po co?
W taki sposób niczym programista, programuję język dziecka, tworzę swoisty kod i zapisuję go w mózgu malucha niczym w komputerze.
Przykładowa zabawa:
Dziecko dobiera zabawkę do obrazka.
Dziecko przykleja taki sam, ale inny, w życiu nie myślałam, że rzepy mogą być tak atrakcyjne 😉 przy okazji przyklejamy od lewej do prawej z zachowaniem kolejności.
Dziecko wykleja, maluje, koloruje obrazki z rzeczownikami.
Bawi się zabawkami i ćwiczymy proste zdania – „lala je”, „mama śpi” itd.
Im dłużej piszę ten artykuł tym więcej wątków się pojawia, myślę, że mogłabym tak jeszcze bardzo długo, ale kiedyś trzeba skończyć, mam wrażenie, że wspomniałam o najważniejszych aspektach 🙂 W kolejnych tygodniach pojawi się druga i trzecia część artykułu i kolejne propozycje zabaw.