Jest taki temat, który lubię bardzo… Jedzenie! I nie chodzi mi o jedzenie słodyczy, choć to niestety uwielbiam najbardziej :/ ale o zaburzenia jedzenia i terapię karmienia.
Już kiedyś pisałam o tym, że jedzenie to umiejętność prymarna, czyli ta która występuje przed mówieniem i jednocześnie warunkuje jakość mowy. Jednym słowem, żeby gadać trzeba dobrze jeść 😉
No dobrze, koniec żartów – temat wcale nie jest niszowy i dotyczy zarówno dzieci niepełnosprawnych, jak również dzieci zdrowych, w dodatku dotyczy dzieci w różnym wieku, nie tylko niemowlaków.
Przez terapię karmienia rozumiem pracę nad zaburzeniami gryzienia, żucia i połykania, w terapię karmienia wliczam również picie.
O co chodzi z tym karmieniem?
Cała masa dzieci nie potrafi jeść w prawidłowy sposób, wygląda to tak, że dzieciaki nie akceptują różnych konsystencji (najczęściej tych wymagających przeżucia) nie lubią próbować nowości, pokarmy próbują rozdrabniać przednimi zębami, jedzą z otwartą buzią, pokarm rozcierają językiem o podniebienie, najmłodsze dzieci co chwilę się krztuszą lub mają wygórowany odruch wymiotny, a jedzenie trwa wieki…
Jakie są tego konsekwencje?
Mięśnie twarzy nie rozwijają się tak jak należy, praca stawu skroniowo-żuchwowego jest nieprawidłowa, mieśnie języka są osłabione, nie potrafią wykonywać wielu precyzyjnych ruchów. Obserwujemy brak mowy, opóźniony rozwój mowy lub mowę niewyraźną, seplenienie międzyzębowe lub seplenienie zwykłe, brak realizacji niektórych głosek. W bardzo poważnych przypadkach może dojść do niedożywienia, problemów z wchłanianiem, zaparć, problemów gastrycznych. Jest to też problematyczne ze względu na zęby i staw skroniowo-żuchwowy, dzieci które nie żują bardzo często zgrzytają zębami, zaciskają zęby, mogą mieć wady zgryzu.
To teraz kiedy już znamy teorię, czas na historię pewnej terapii.
Zadzwoniła do mnie mama 18 miesięcznego chłopca. Maluch karmiony piersią i BLW. Niestety, poza mlekiem mamy, inny rodzaj jedzenia nieszczególnie go interesował. Mowy brak.
Umówiłyśmy się na spotkanie. Faktycznie chłopiec totalnie niezainteresowany jedzeniem, owszem bawił się brokułami itp. ale też bez szczególnego zachwytu i zapału. Dodatkowo buzia otwarta, język między zębami.
Terapię zaczęliśmy od masażu – stopy, dłonie, twarz, bawiliśmy się jedzeniem – kisiel, budyń, miód, wąchaliśmy – kawa, aromaty do ciasta, masowaliśmy w buzi, stymulowaliśmy żucie… I wiesz co? Po niecałych 2 miesiącach terapii chłopak zaczął jeść, buzia się domknęła, język schował i pojawiły się wyrażenia dźwiękonaśladowcze.
Także widzisz – praca logopedy to nie tylko terapia głoski r 😉